To największe przekleństwo jakie wymyślili, a to tylko dlatego że zieloni sie dopierdzielali do tego tematu. Nie wiem z którego roku były największe problemy z TYM CZYMŚ. No ale posiadając z 20066 roku też już miałam ten problem. Pewnego dnia bez zarzutów jezdziłam i załatwiałam to co potrzebuje. ogólnie mogłam w ten dzien zrobić około 60km. Zresztą zazwyczaj tak krótkie sa moje trasy. czasami na dzien wyjdzie ok 130km. No ale wracając- dzien pózniej chciałam wrzucić zimowki do samochodu i jechać je wywarzać jak i zmienić. No ale musiałam kawałek przejechać.. odpaliłam, 10m przejechałam i zgasło. Myslałam ze cos zle zrobilam, chciałam swoje połozenie poprawić- co sie okazuje? Nie potrafie juz go nawet odaplic. Jakby sie zaczynał dusić. Jasno niebieski dym wydostaje mi sie spod maski(w okolicach chlodnicy), spod auta. Kolejny raz staram sie zapalić- obroty nawet nie dosięgały 1000obr i od razu spadały, starałam sie gazem jakby pomoc...A tu zdziwienie - pedał gazu jakby bez jakiejkolwiek mocy. No i nic- potrzebna była rada jakić znawców. Dobrze że w rodzinie tacy istnieja. Konieczność dostania sie na kanał.... I okazało sie wlaśnie że to wina DPF'a. Już była gadka zeby sie go pozbyć to to mniejszy koszt aniżeli wymiana na nowy. Ale jakoś sie udało gu wyczyścić, coś tam jeszcze robili z RDSem no i w sumie obyło się bez większych ingerencji. Póki co samochód bez zarzutów śmiga