Witajcie moi drodzy, opiszę wam mój przypadek.
Jestem posiadaczem Astry, r. 2004, 1,7 cdti, 100 km, od kilku tygodni. Dotychczas autko spisywało się bez zarzutów (zrobione z 500-600 km). Jednak minionego piątku pojechałem autem do roboty (bez problemów), a po 6h w robocie na uczelnie. Na uczelni spędziłem łącznie ze 2,5h, a po wyjściu i próbie odpalenia auta okazało się, że akumulator się rozładował chyba do zera, bo nawet rozrusznik nie zaskoczył. Z pomocą przyszedł mi kumpel z kablami, po 10-20 minutach ładowania odpaliłem bez problemu, zrobiłem z 30-40 km po mieście celem lekkiego podładowania aku i koniec dnia. Następnego popołudnia sytuacja się powtórzyła - akumulator zdechł. Znowu go ładowałem przy pomocy kabli, znowu ruszył, ale przez całą trasę do domu (60 km) wyświetlał kontrolkę emisji spalin (wcześniej ani razu nie wyskoczyła podczas jazdy). Obecnie zostawiłem go na noc pod prostownikiem, rano go odłączę, zostawię na 8-10 h i zobaczę, czy znowu się nie wyzerował. Od momentu kupna auto odpalało praktycznie bez problemu (może pomijając 1 czy 2 noce, jak dostało lekko po dupie temperaturą 0 stopni w nocy, wtedy po 2-3 sekundach).
Do sedna:
1 Przeczuwam rozładowanie akumulatora (Bosch Gigawatt 60 Ah r. 2010) i zdaje się że żadne ładowanie i doładowywanie go już nie uratuje, prawda? Wskoczę w poniedziałek czy wtorek do jakiegoś sklepu z aku w Poznaniu, może sprawdzą mi stan tego obecnego.
2. Ta kontrolka - czym (w kontekście w/w wydarzeń) może być spowodowana? Sprawa jest pilna/poważna? W sensie - czy można bez większego stresu zrobić z nią jeszcze ze 150-200 km, zanim wrócę do domu na Wszystkich Świętych i podrzucę auto do mojego mechanika.
Pozdrawiam.
Edit. Dodam jeszcze, że przebadałem auto łopatologicznie w trybie testowym i metodą gaz-hamulec. Napięcie U30 było na poziomie 13,0 (spoczynek) 14,0 (odpalony), a numery błędów niby mam, ale ich definicje nic mi i tak nie mówią.