przez Justyna_s » 21 lut 2021, o 23:31
Dzień dobry. Wiem, że już podobnych wątków było wiele bo przeczytałam chyba wszystkie możliwe w tym temacie ale chciałam przedstawić swoją sytuacje, może ktoś mi pomoże. Jestem „szczęśliwa” posiadaczka opel astry h 1,7 CDTI Isuzu 101k od dwóch lat. Niestety w remonty zdążyłam przez ten czas dołożyć równowartość samochodu. Na początku usterka głowicy, turbina, generalny remont silnika. Po roku, kiedy to przyszły teraz mrozy akumulator dał o sobie znać, chodź kiedy kupowałam samochód Pan zapewnił ze akumulator nowy. Przy wymianie na nowy Okazało się,. Że wykończył go alternator. Tak wiec udałam się na wymianę alternatora. Przy tym turbina w tym samym czasie zaczela wyć jak szalona wiec w ramach gwarancji( regenerowałam rok wcześniej) udałam się jeszcze tego samego dnia prosto z wymiany alternatora na ponowną regenerację turbiny. Po dwóch dniach samochód do odebrania. Wsiadam odpalam, Ok 6 s i zgasł. Nie zwróciłam jakoś wtedy na to za bardzo uwagi, zakrecilam kilka razy za czwartym razem odpalił i ruszyłam w długa trasę (140km) po powrocie, po dwóch godzinach postoju, odpalam samochód i od nowa gaśnie, tym razem kręcę nie chce odpalić ale po jakiś 15 min udaje się. I od tamtej pory problem nie znika. A został już wymieniony filtr paliwa, świece, oringi na wtryskach, błędów żadnych nie ma . Jak już odpalili to silnik pracuje równo, nie kopci, nie faluje na obrotach. Problem w tym ze czasem odpali czasem nie, zdarza się że muszę z „popychu” bo inaczej nic z tego. 3 mechaników i wszyscy rozkładają ręce, zawsze to samo. Odbieram samochód i mówią już nie gaśnie po czym u mnie dalej problem nie znika. Pytanie, czy wyjmując turbinę bądź ten alternator mogli coś uszkodzić co się do tego teraz przyczyniło? Wcześniej tego problemu nie było, stało się to wtedy kiedy odebrałam samochód z warsztatu po regeneracji turbiny ale tego samego dnia jak już wspomniałam był wymieniany alternator
