Witam,
Jestem nowy na forum, mam nadzieję, że jestem w dobrym dziale. Od niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem Astry H z końca 2004r silnik 1.9 diesel. Aktualny przebieg to ok 205 tys. km
Po zakupie zmieniłem rozrząd z pompą wody, oleje i filtry.
Podczas zimy pojawił się następujący problem: problem z zapaleniem. Po zostawieniu auta na 24 h na mrozie auto nie odpala. Opis problemu:
1. nawet przy sporych minusowych temperaturach kontrolka grzania świec żarowych świeci się ok. 0,5 - 1 sek (mechanik sprawdzał niby każdą świecę z osobna i zarzekał się że świece są ok (chociaż nie robił tego przy mnie))
2. rozrusznik wydaje się, że "ciągnie" dobrze, chociaż mechanik mówił, że jest za słabe ładowanie w aucie (przeczyścił styki alternatora oraz klemy akumulatora, podczas trybu diagnostyczngo mam MODE: U i jakieś 14,0-14,2V podczas jazdy). przy zimnym silniku podczas pierwszego zapalenia włączam zapłon i czekam jakieś 10-15 sek (mimo że kontrolka świec już dawno zgasła), doradzono mi by zagrzać świece dwa trzy razy. Silnik zapali (słychać że wchodzi na obroty), lecz od razu gaśnie... zrobi tak z dwa trzy razy, później już nie wejdzie na obroty. siłą rzeczy po kręceniu go tak kilkanaście razy pada akumulator.
3. po włączeniu zapłonu świeci się żółta kontrolka auta z kluczykiem, gaśnie dopiero po włączeniu silnika po kilku sekundach - dalej wskazuje to chyba problem ze świecami.
4. Jak już uda się go zapalić to przez pierwsze 30 -60 sek chodzi jak czołg i leci siwy dym (ale jest to przypadłość chyba większości diesli na mrozie), komputer pokazuje wtedy spalanie 2,5 l/h
5. błędy metodą hamulec/gaz: ENC 210870, ENC 05007E, ENC 05007F, ENC 213971
Dodatkowe informacje:
Auto nie bierze oleju, ani płynu chłodniczego (poprosiłem mechanika o sprawdzenie poziomu oleju i płynu, i powiedział że jest ok, czytałem na forum o uszczelce pod głowicą), nie działają tylne głośniki (o tym już też czytałem na forum, usterka do późniejszej naprawy), dodatkowo jakieś głuche pukanie na dziurach w lewym przednim kole i skrzypienie na mrozie ale tym zajmę się w późniejszym czasie.
Mechanik za próbę naprawy problemu wziął 250 zł (podłączenie pod komputer, wyczyszczenie klem i alternatora, sprawdzenie świec, stanu oleju i płynu chłodniczego). W sumie mam mieszanie uczucia co do jego rzetelności i chęci naprawienia mojego auta, nie miałem czasu by przy nim siedzieć i patrzeć czy rzeczywiście wszystko sprawdzał tak jak mi mówił.
Niestety problem nie zniknął. Inny mechanik powiedział, że może to być problem z kolektorem ssącym (mówił coś o zaspawaniu klap wirowych na kolektorze, lub wymianie kolektora, czy czujnika tych klap), lub właśnie z uszczelka pod głowicą, chociaż pierwsze co się narzuca na myśl to świece.
Proszę o komentarze. Z góry dzięki za pomoc!